We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

POLAKOWSKI - GORLIWO​Ś​Ć

by POLAKOWSKI

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      33 PLN  or more

     

  • Compact Disc (CD) + Digital Album

    Includes unlimited streaming of POLAKOWSKI - GORLIWOŚĆ via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.
    ships out within 2 days

      40 PLN or more 

     

1.
JASZA 04:17
Jasza Najpierw unoszę tylko ręce, To nogi moje wnet odrywa Od kocich łbów, które na jawie Dawno już asfalt całe skrywa. Potem już dziwnie siłą woli Lecę to nisko, to wysoko. Jak chcę to dym z kominów łowię; Jak chcę, nie sięga do nich oko. Sięgam powoli, Wyciągam spod mgły. Latam dowoli. Podniebne mam sny. Sięgam powoli, Wyciągam spod mgły. Latam dowoli. Podniebne mam sny. Całe podwórka, parki, domy Widzę a słyszę miasta głosy. I z góry sam to wszystko chłonę, Aż zbudzą mnie ze snu odgłosy. Sięgam powoli, Wyciągam spod mgły. Latam dowoli. Podniebne mam sny. Sięgam powoli, Wyciągam spod mgły. Latam dowoli. Podniebne mam sny.
2.
SOR 03:25
SOR Byłem w czyśćcu ludzkich ciał, Których serca obnażone. Słuchać wszystkich tam bym chciał, Czuć ich bicie, gdy zranione. I w te oczy zalęknione Chciałbym wpuścić choćby cień, Pod powieki cień nadziei Że stąd wyjdą lada dzień. To miejsce tego nie ma Choćbym chciał. Duch tutaj umiera Pośród ciał. Ciągle przybywa Ludzkich ran. Serca choć biją, lęk w nich. I te dłonie poranione Głaskałbym i trzymał sam, Że nie będą tu splecione Na ostatnią drogę tam. I że nogi połamane Uleczone będą już. Wyprowadzą na powietrze Płuca wciągną życia kurz. To miejsce tego nie ma Choć bym chciał duch tutaj umiera Pośród ciał ciągle przybywa Ludzkich ran Serca choć biją lęk w nich. To miejsce tego nie ma Choćbym chciał. Duch tutaj umiera Pośród ciał. Ciągle przybywa Ludzkich ran. Serca choć biją, lęk w nich, strach.
3.
OKULARY 03:57
OKULARY Dawniej ich znałem, W kamienicy między nami. Starszych panów w garniturach, Emerytów z imionami: Władek, Józef, Stasiek, Bronek. Grabarz, stolarz, gliniarz, skryba. Dzisiaj nie wiem, jak mój sąsiad Z na przeciwka się nazywał. Nikt nie słyszał co się stało Pogotowie go zabrało. Nosił dziany sweter stary Pozostawił okulary. Nikt nie słyszał co się stało Pogotowie go zabrało. Nosił dziany sweter stary Pozostawił okulary. Ich odejścia pamiętałem, Jak ich żony nie płakały. Ja płakałem nie dlatego, Że chłopakiem byłem małym. Dziś sąsiada nie spotkałem W potarganym swetrze starym. Na śmietniku zobaczyłem Jego stare okulary. Nikt nie słyszał co się stało Pogotowie go zabrało Nosił dziany sweter stary Pozostawił okulary. Nikt nie słyszał co się stało Pogotowie go zabrało. Nosił dziany sweter stary Pozostawił okulary. Nikt nie słyszał co się stało Pogotowie go zabrało. Nosił dziany sweter stary Pozostawił okulary. Nikt nie słyszał co się stało Pogotowie go zabrało. Nosił dziany sweter stary Pozostawił okulary.
4.
NAFTALINA 04:48
Naftalina Jeden czas był nam dany. Ty stara, maleńki ja. Krótki czas mi się dłużył; Zgarbiona płakałaś w drzwiach. Chciałem iść, suchą dłonią Skinęłaś, bym jeszcze siadł. A gdy wreszcie uległem, wtedy Ty znów "Zostań chwilę" szepnęłaś. Pokój twój pachniał jak Twe ubrania. Twój cały świat Zawsze długo ze mną zostawał. Daleko ja… Dzisiaj bym oddał wiele By poczuć, by tknąć, znów być Całym światem w twoich ramionach. A ty: "Zostań chwilę" szeptałabyś. Pamięć za mną unosi je, Stare, młode źrenice dwie. Przecież już je spotkałem tam, Gdzieś na progu czekają. Stopni trzask przypomina mi Cię, Gdy powracam tam. Nie ma ciebie i mnie; naftaliny Pozostał ślad W tym powietrzu, które wdychałaś, Wdychałem ja. Nie zatrzyma mnie już i nie powie mi Nikt: "Zostań chwilę"- nie szepnie. Pamięć za mną unosi je, Stare, młode źrenice dwie. Przecież już je spotkałem tam, Gdzieś na progu czekają. Pamięć za mną unosi je, Stare, młode źrenice dwie. Przecież już je spotkałem tam, Gdzieś na progu czekają w drzwiach.
5.
AKACJE 04:04
Akacje Ciepły, wiosenny Na bruzdach skroni wiatr. Akacji kwiaty Ukryły szary świat. Szeleszczą w locie Bezgłośnie tkając biel, Jeszcze na błocie Pachnące kładą się. Wędrujący tłum cieni Płynie w puch. Opatula bezimiennych Wonny szum. Schowany w płatkach Pachnący cały świat. Konarem niebo Niebieskie kryje kwiat. Jasno nie ciemno Choć obłok rzuca cień Na ziemię ciepłą Pokrytą bielą czerń Wędrujący tłum cieni Płynie w puch Opatula bezimiennych Wonny szum
6.
SIANO 02:24
Siano Lipiec, przedpołudnie, żar się leje z nieba, Dziecko śpi w wózeczku, jasny trakt. Jedna ręka z czoła krople potu ściera, Druga w cieniu wózek buja w takt. Głośny ryk kosiarek dziecko ze snu budzi, W zimny pot zamienia głośny płacz. Kołysanka dziadka w końcu dziecko znudzi. Wody w cieniu łyk i dalszy marsz. Pachnie sianem w centrum metropolii To odciąga moje myśli w młody czas. Źdźbła ucięte, schnące pośród spalin. Myślę o was tamtych, gdy tu nie ma was. Przyjaciele moi z małych wiejskich krain! Myślę o was ciepło, zwłaszcza wtedy gdy W środku miasta, latem, zapach spod kosiarek Dziecko w wózku opatula mi.
7.
CZY TY WIESZ 03:42
Czy Ty wiesz Mała rzecz oddala mnie od Ciebie Chłodem wieje z ust. Mała rzecz potrafi nas do siebie Zbliżyć, szkoda słów. Mała rzecz nas przecież połączyła Choć nie waży nic. Pusto tu a przecież pięknie było, Chciałbym śmiać się znów. Widzę Cię, jaka już umęczona Nie masz siły stać. Widzę Cię, niedokończone Nasze kłótnie w Twoich łzach. Widzę Cię, jak chłodzisz usta swoje Dla dziecięcych czół. Proszę Cię spójrz jeszcze w moją stronę, Z Tobą jestem tu! Czy Ty wiesz, że nawet nasze dzieci W końcu pójdą spać. Czy Ty wiesz? Kupimy domek kiedyś Też nas będzie stać. Czy ty wiesz, że dorosłe dzieci Pójdą zaraz w świat A nasz dom zostanie pusty, Ale w nim nie bedzie nas?
8.
ASD 03:54
ASD Czekałam wiele lat na Ciebie, Niechętnie pojawiłeś się. Pozostać chyba chciałeś w niebie Wspomniałeś, że już wracać chcesz. Używasz słów powszechnie znanych, Znaczenia znasz, powtarzasz je, Lecz gubisz się między słowami Widzę jak krzyczysz do mnie, że ... Rozpadasz się, Rozpadasz na neurony. Rozpadasz się, Rozpadasz na neurony. Skutecznie jesteś odpychany, Tacy jak ty za burtą są. Borykasz się też z emocjami I nawet mnie masz za mgłą. Rozpadasz się, Rozpadasz na neurony. Rozpadasz się, Rozpadasz na neurony. Rozpadasz się, Rozpadasz na neurony. Rozpadasz się, Rozpadasz na neurony.
9.
KOŁYSANKA 03:47
Kołysanka Dopiero koniec grudnia, A lato się śni. Pod spalinowym pledem Miasto śpi. Śnieg pod nartami trzeszczy Zmarznięty mam nos, Na rzęsach łzawe sople, Chrapliwy oddech i głos. Połykam mróz na metry, Na skroniach mam łzy, Migotające latarnie Śpiewają mi. Miasteczko wyludnione, Tamtędy mknę. Schowane za szybami Sylwetki grzeją się. Ulice puste, nie śliskie Tam popiół i piach. Oczy wpatrzone z witryn W biegacza we łzach. Latarniom moim z oddali, Jeszcze ukłonię się. Śnieg dawno się roztopił Ja ciągle biegać chcę.
10.
GAWRON 04:05
Gawron Przyleciał gawron w zimny deszcz, Zastukał w okno dziobem, Otrzepał krople z piór. Nie wiedział on, wiedziałem ja: Posłanym był mi wrogiem, Odgonić chciałem go. Wiedziałem już, że ptak ten dziś Wieści niechciane niesie, Bolesną niosą treść. I przyniósł mi nazajutrz tekst Nekrolog w esemesie Do dziś powala mnie. Kimże był ten, co odszedł dziś? Wyszedłem z jego ciała, Kołysał mnie we śnie. Z podobnych pragnień, lęków, ran Chwila go porywała, Usiadł na szklanym dnie. Dał mi co mógł, co nie mógł wziął Ze sobą. Dokąd? Nie wiem. Nie pójdę tam, nie dziś. Bo przeniósł się tam gdzie sam chciał W krainę mu nieznaną To raz obiecał mi.
11.
GORLIWOŚĆ 04:58
Gorliwość Już pod żebrami kłujący lód, Oddech za krótki, panika znów. Mózgowe zwoje zalewa deszcz Niechcianych myśli. Uciekać chcę! Gorliwość o dom Twój pożera mnie. Gorliwość o dzieci Twoje przeraża mnie. Gorliwość o dom Twój pożera mnie. Gorliwość o dzieci Twoje przeraża mnie. Lęk mój powszedni, mój czerstwy chleb. Zapobieganie, przeraża mnie. Wybuchy płaczu na własny gniew. Twój dom jest we mnie, nie puszczę Cię! Gorliwość o dom mój pożera mnie. Gorliwość o dzieci moje przeraża mnie. Gorliwość o dom Twój pożera mnie. Gorliwość o dzieci Twoje przeraża mnie.

about

POLAKOWSKI

Urodził się w 1979 r. z mamy kelnerki i taty strażaka w pożydowskiej kamiennicy w miasteczku Sejny. Był wnukiem Haliny, która go sobie upodobała.
Dzieciństwo spędził nad brzegiem rzeki Marychy łowiąc ryby na robaki znalezione pod szczątkami macew, z których ułożone było zejście nad brzeg. Sportu i życia uczył się na pobliskim cmentarzu ewangelickim, gdzie grał w piłkę, w palanta, palił ogniska i pierwsze papierosy. Od najmłodszych lat brzdąkał na czym się dało i wymyślał wierszyki oraz piosenki. Lubił sport a zwłaszcza piłkę i biegówki.Chciał w przyszłości zostać sportowcem, albo muzykiem. Lubił spędzać czas z babcią. Chodził z nią do barokowej bazyliki, gdzie zachwycał się freskami, rzeźbionymi aniołami i paciorkami babcinego różańca. Babcia śpiewała głośniej niż kościelne organy przez co bywał zakłopotany. Lubił też podróżować z nią do Białegostoku do ukochanej cioci, chociaż całą drogę dokuczała mu choroba lokomocyjna. Tam oglądał MTV, bo Sejnach go nie miał.
Zanim umarła mu babcia poznał dwie miłości swojego życia: przyszłą żonę i muzykę klezmerską. Swój pierwszy koncert zagrał jako wiolonczelista w synagodze, ale nie sejneńskiej, w tykocińskiej. Został też aktorem. W końcu opuścił swoje Sejny i wtedy umarła mu babcia i umarł mu tata. Od tamtej pory jest w Warszawie, choć był też w wielu innych miastach. Razem z Sejnami zostawił za sobą muzykę klezmerską i teatr, który kochał. Warszawa go połknęła. Tam spotkał inne muzyki i wielu muzyków. Grał koncerty, spektakle, warsztaty, audycje i wymyślał bajki. Poznał znakomitych jazzmanów, muzyków folkowych, ludowych, bałkańskich, hiphopowców i rockmanów. Tęsknił za babcią, tatą, Sejnami i dzieciństwem. Sam został tatą wspaniałej trójki dzieci a rodzicielstwo go pochłonęło.
Podczas jednej z sentymentalnych podróży do Sejn odnalazł w starej komodzie taśmę z magnetofonu Unitra ZK 120, na której były nagrane głosy sprzed 40 lat. Głosy jego rodziców, dziadków, muzyka z tamtych czasów, której słuchał jego tata. To był świat, którego już nie ma. Skłoniło go do tego, by na nowo zacząć pisać i komponować. Zapragnął stworzyć nową taśmę, którą byćmoże ktoś też kiedyś odnajdzie. Swoją własną ZK 120. Nazwał ją “Gorliwość”.

credits

released August 20, 2021

license

all rights reserved

tags

about

POLAKOWSKI Poland

Radek Polakowski- muzyk folkowy,klezmer,multiinstrumentalista (śpiew, akordeon, skrzypce, wiolonczela, cymbały, mbira).Urodzony w Sejnach. Kompozytor, autor tekstów a dawniej aktor.

contact / help

Contact POLAKOWSKI

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like POLAKOWSKI, you may also like: